Już opadły emocje po biegu UTM 170. Zapowiadało się dobrze, lecz niestety, nie udało mi się ukończyć tego dystansu.
Można narzekać, że przez dwa miesiące bolała mnie stopa (która podczas biegu, tak się wymasowała od kamienistej trasy, że teraz już nie mam problemów z nią), że zaraz przed startem zaczęło boleć mnie kolano, że było błoto i woda na trasie (ale to raczej jest normalne), że pękł mi bukłak po zrobieniu 100 km (jakoś musiałbym sobie poradzić), że dostałem rozstroju żołądka i zacząłem się odwadniać, że padł mi telefon, a power bank nie zadziałał.
Niestety, z tym wszystkim zapewne poradziłbym sobie, teraz wiem o tym dobrze. Zabrakło jednego. Przekonania, że na 100% chcę to zrobić. Zawsze przychodzi kryzys i zawsze trzeba go przetrwać, aby wygrać z własnymi wątpliwościami.
I jeszcze myśl o tym, że jeżeli coś by mi się stało podczas biegu, to media miałyby używanie na temat diabetyków uprawiających ultra biegi górskie. No cóż, jest to wpisane niestety w tą dyscyplinę.
Z drugiej strony warto było poznać to uczucie, ponieważ jest to mój pierwszy raz, kiedy odpuściłem po pokonaniu 102 km i nie ukończyłem biegu.
Tak, to prawda trochę zabolało.
Nie ma co narzekać, było, minęło. Czas podnieść się z kolan i szykować do "Legendy Janosika" .
A za rok, będę znowu próbował pokonać dystans 172 km na UTM. Tylko tym razem przygotuję się lepiej i postaram się nie popełniać tych samych błędów.
Zdjęcia pobrane z :
i
Brawo! Racjonalna ocena sytuacji i umiejętność odpuszczenia jest umiejętnością deficytową.
OdpowiedzUsuńUkończyłeś tenże bieg na 102km z całym ogromem wniosków na przyszłość.
Jestem pod ogromnym wrażeniem.
Brawo!