ULTRA JANOSIK LEGENDA 110 km






Jadąc na Ultra Janosika Legendę który ma 110 km i 4319 m przewyższenia miałem bardzo dużą motywację, aby ukończyć ten bieg. Bardzo lubię biegać po Tatrach i jest to jedna z nielicznych tras odbywających się właśnie tam. Poza tym zostać legendą można tylko w tym miejscu.

Przed startem.
Podczas odbioru pakietu startowego można było kupić sporo rzeczy potrzebnych do biegu na expo. Atmosfera na odprawie była super, opis trasy i warunków pogodowych. Niestety zapowiadały się burze o 14:00 nad Tatrami co niepokoiło mnie, ponieważ na punktach mogli nas zatrzymać do czasu przejścia burzy. Niestety czas, wtedy leci nie ubłagalnie,bez względu na to że stoimy w miejscu.

Start Strebske Pleso
Wyjazd ze strefy mety o godzinie 5:00, start o 7:00. Podczas jazdy obniżyłem bazę o 50%.
Na Słowację i start dowiozły nas autokary, podreptaliśmy z miasteczka na początek trasy około 10 min. Chwila na ogarnięcie się i start. Zaczęło się, gonitwa za białym króliczkiem. Niestety spóźniłem się i wystartowałem z ostatniej linii, strata do pierwszego około 12 sek., niby nic, ale w ostatecznym rozliczeniu miało to znaczenie.

Popracki Staw.
Droga wiodła przez Popracki Staw na Sedlo Pod Ostrvou 1966 m.n.p.m., które znajduje się 466 m wyżej. Stamtąd szlak biegł do Śląskiego domu.

Droga do Śląskiego Domu. 
W tym miejscu prawie zaliczyłem glebę, niestety moje buty są przeznaczone na błoto i trawę, a nie na skały. Mają spry klocek na podeszwie i mniejsze tarcie na skałach.
Chyba załamał bym się, gdybym doznał kontuzji na początku drogi.

Droga do Ślaskiego Domu.
Widząc Ślaski Dom wiedziałem że jest to pora na kontrolę cukru i napełnienie bukłaka.

Ślaski Dom.
Glukometr pokazał 328 mg/dl, sporo. Podałem 2 j insuliny i w drogę na Polski Grzebień i Rohatkę.
Była to chyba najlepsza atrakcja trasy, ekspozycja, łańcuchy, ostre zbiegi. Coś niesamowitego i dla tego chciałem biec w tym biegu.

Zbieg z Polskiego Grzebienia do podejścia na Rohatkę.

Rohatka.
Rohatka.

Rohatka.
Z Rohatki zbieg do Zbójnickiej Chaty i stamtąd 7 km w dół koło Hrebienoka do Wyhlad, gdzie był punkt żywieniowy. Badanie cukru wskazało na 200 mg/dl, zjadłem zupkę i podałem 2 jednostki. Cały czas baza na 50% ustawiona godzinę przed biegiem.  Kontynuowałem bieg przez wodospady w stronę Zamskovskheko Hata i następnie skręciłem w stronę Łomnickiego szczytu. Brak czasu na badanie zmusiło mnie do biegu dalej w stronę Wielkiej Świstówki i z przełęczy w dół do schroniska przy Zielonym Stawie, gdzie był punkt żywnościowy.

Dojście do schroniska przy Zielonym Stawie.

Badanie glukozy pokazuje 200mg/dl, podaję 2 jednostki insuliny, jem, piję, żegnam się z żoną, synem i przyjaciółmi , którzy wdrapali się tam , aby mnie wesprzeć i w drogę, aby uciec przed zapowiadaną burzą w stronę Tatr Bielskich.
Tam spotkałem się z długim podejściem. Nie pamiętałem go dokładnie, wydawało się dużo krótsze.
Gdy dotarłem na Vysne Kopske Sedlo, musiałem chwilę odsapnąć na ławeczce. Poprawiłem buty i po 4 min odpoczynku zbieg w dół, znaną mi trasą przez wystające skały wapienne i błoto.
Tam dogonił mnie Hubert, który towarzyszył mi już do końca biegu. Zbiegliśmy do Ździaru, gdzie był punkt żywnościowy. Droga do tego miejsca nie była łatwa, ponieważ błoto i wapienne skały,  raczej nie idą w parze. Non stop ślizgaliśmy się na obłoconym kamieniu. Za plecami słychać było nadchodzącą burzę, co rusz dochodziły do nas grzmoty. Musieliśmy jak najszybciej uciekać z tego miejsca, ponieważ deszcz w tym miejscu oznaczałby katastrofę biegową.
Na szczęście bezpiecznie dotarliśmy do punktu, skąd obserwowaliśmy nadchodzące chmury nad Tatry. Szybkie badanie wykazało 255 mg/dl, bazę ustawiłem na 100%, zjadłem, wypiłem i w drogę.


Dalsza część drogi przebiegała przez Spisz na Słowacji w kierunku granicy Polskiej. Ta część trasy była łatwiejsza technicznie, ale było na niej dużo więcej błota i wody. Wszystko to trzeba było pokonać niestety już w nocy. Na szczęście trasa była dobrze oznaczona i nie trzeba było zerkać na mapę podczas biegu.
Przez ten cały czas na punktach żywnościowych badałem poziom cukru we krwi, niestety cały czas pokazywał mi glukometr wynik 250 mg/dl.


W końcu po 21 godzinach i 40 minutach dobiegliśmy do zapory w Niedzicy. O godzinie 4 rano, pojawiła się lekka mgła, przez którą zmierzaliśmy w stronę mety. Zbiegając z zapory minęliśmy jednego zawodnika, który podążał w tym samym kierunku. Po upływie 11 minut dotarliśmy do końca trasy, szczęśliwi i zmęczenie.


Razem z Hubertem przekroczyliśmy równo metę, słysząc odbity sygnał z chipów oznajmujący koniec przygody. Teraz jeszcze tylko chrzest zbójecki. Kielonek gorzałki, potem w dyby, pasem w tyłek w nagrodę za zrobioną dobrze robotę.




                                           I w taki właśnie sposób zostałem Legendą.


Jak oceniam tą trasę?
Jest ona dosyć trudna technicznie, w szczególności część Tatrzańska i zbieg z Tatr Bielskich. Dodając jednak długość dystansu, sprawia on że nie łatwo jest ukończyć ten bieg.
Trasa widokowo jest niesamowita i sądzę, że każdy szanujący ultras powinien mieć pokonany ten dystans.


Odczyt wyników glukozy we krwi i dawki insuliny podczas biegu.
Niestety nie powalają z nóg, cukier zbyt wysoki, ale bezpieczny podczas takiego wysiłku. Inaczej byłoby, gdybym miał system ciągłego monitorowania glukozy.
Niestety, ten system jest zbyt drogi dla mnie, aby go mieć.




Niektóre zdjęcia zostały pobrane ze strony: Ultra Janosik 





Komentarze